Filatelista nr 12/2020
Jest początek grudnia. Spoglądam przez okno. Widzę drzewa częściowo „ubrane” jeszcze w liście, zieleniejącą się tu i ówdzie trawę poprzetykaną złotymi liśćmi, z którymi tworzy uroczą mozaikę. Choć kalendarzowo to jeszcze jesień, pamiętam z dzieciństwa, że zwykle o tej porze roku było już mnóstwo śniegu, młodsi jeździli na sankach, dorośli zakładali kożuchy i botki, a spadek temperatury poniżej zera był czymś naturalnym i oczekiwanym. Zastanawiam się, czy to na pewno grudzień? Tak, to z pewnością grudzień. Utwierdza mnie w tym jedna myśl, która coraz częściej daje o sobie znać. Jest to myśl szepcząca: „Święta, Święta, Święta”.